Daleko, daleko od Krakowa, w pięknym miejscu, położonym wysoko w górach znajduje się szczególny dom. Tam, gdzie cały czas jedzie się pod górę, wzdłuż sadów jabłoni, ptasich treli i przyjaźnie szumiących drzew…
Kiedy pojechaliśmy tam pierwszy raz, byliśmy mocno przestraszeni. Zupełnie nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Tymczasem, tam — w białym domu na wysokiej górze, zetknęliśmy się z zupełnie innym światem, tak różnym od naszych wyobrażeń o domu dziecka i tak odmiennym od domów dziecka, które mieliśmy okazję widzieć. Ten świat nas zadziwił, a jednocześnie okazał się bardzo przyjaznym miejscem.
Żmiąca, bo o niej mowa, to miejsce, gdzie zaprasza się na 5 weekendów rodziny pragnące zaadoptować dziecko. Rodziny, podobnie jak w innych ośrodkach, uczestniczą tam w szkoleniach, i spotkaniach z dziećmi mieszkającymi w Żmiącej. Podopieczni są w różnym wieku, z różnymi potrzebami, pragnieniami i marzeniami. Dla niektórych już na początku kursu ten kontakt wydaje się niezrozumiały. Rodzi się pytanie: po co? Już po pierwszym pobycie wyjeżdża się z innym pytaniem: jak to możliwe, że w innych ośrodkach nie ma kontaktu z dziećmi? Bo właśnie ten kontakt jest najcenniejszy i daje nam najwięcej. Dzieci pomagają pokonać lęk, jaki my dorośli hodujemy w sobie, myśląc o dzieciach pochodzących ze środowisk patologicznych.
Dzieci w Żmiącej są cudowne: pełne ciepła, humoru i wielu pomysłów. Są otwarte, pomocne i dają nam, wkraczającym w ich życie duży kredyt zaufania. Mali podopieczni Żmiącej pomogli nam od pierwszych chwil poczuć się dobrze w ich domu, pozbyć się poczucia skrępowania, wyobcowania. Ich uśmiech, ciepła rączka, pomysły na zabawy spowodowały, że każdy weekend szybko mijał, a my wyjeżdżając, czuliśmy się jak u siebie. Dzięki dzieciom niejeden uczestnik kursu odkrył w sobie także drzemiące talenty do malowania, muzyki lub zabaw sportowych. Przede wszystkim jednak dar do bycia rodzicem.
W czasie pobytu w Żmiącej uczestnicy kursów mają niepowtarzalną okazję spotkać osoby, które już zaadoptowały dziecko lub dzieci. Ten kontakt jest zupełnie spontaniczny i nieplanowany przez organizatorów kursu. Bierze się z wewnętrznej potrzeby rodziców adopcyjnych, którzy szczęśliwie po ukończeniu kursu w Żmiącej stali się rodzicami. Wraz ze swoimi dziećmi wracają, aby wspólnie kolejny już raz móc uczestniczyć w niedzielnej mszy świętej, która odbywa się w maleńkiej kapliczce. Rodzice adopcyjni wracają także, aby podzielić się swoimi doświadczeniami z uczestnikami kursu. Mówią o trudach i radości adopcji. Kontakt z nimi jest ogromnie cenny i wzruszający. Daje siłę wszystkim uczestnikom kursu, wyzwala energię na kolejne miesiące oczekiwań, a także pomaga pozbyć się wielu lęków.
5 weekendów to naprawdę dużo. W czasie pobytu towarzyszą nam pracownicy ośrodka oraz wychowawcy dzieci. Prowadzą z nami liczne rozmowy, wspierają nas i podtrzymują na duchu. Dzięki stworzonej atmosferze między uczestnikami kursu również tworzy się szczególna więź i zawiązują się przyjaźnie. Powstają naturalne grupy wsparcia, które mogą pomóc w kolejnych etapach adopcyjnej drogi.
Żmiąca to nie tylko biały dom na wysokiej górze otoczony sadem, lasem i polami. To nie tylko przystanek dla osieroconych dzieci, które poszukują swojego domu i kochających rodziców. Nie jest to również tylko kolejny etap dla nas, którzy jak najlepiej pragną przygotować się do bycia rodzicami adopcyjnymi. To miejsce prawdziwych spotkań wszystkich tych, dla których los osieroconych dzieci nie jest obojętny, którym zależy na tym, aby rozpoczęte „Dzieło Pomocy Dzieciom” było nadal kontynuowane.
Uczestnicy kursu
Anna, Marcin