Dziękujemy – te słowa jako pierwsze nasuwają się na usta, gdy myślimy o spotkaniach na Rajskiej i szkoleniach w Żmiącej. Gdy ponad rok temu podjęliśmy decyzję o adopcji, zapukaliśmy do drzwi ośrodka przy ul. Rajskiej, pełni obaw, bo nie wiedzieliśmy, co tak naprawdę nas czeka, ile to będzie trwało i jakie wymagania ma ten ośrodek.
Po pierwszym spotkaniu dowiedzieliśmy się które dokumenty trzeba dostarczyć. Poinformowano nas, że będą testy, rozmowy, wywiad środowiskowy i spotkania w Żmiącej. To wszystko pozwoliło ośrodkowi nas poznać nasi zawyrokować, jakimi jesteśmy ludźmi i co najważniejsze jakimi będziemy rodzicami. Nam z kolei pozwoliło rozwiać wszystkie wątpliwości, jakie jeszcze do niedawna tkwiły głęboko w naszych głowach. Po każdym spotkaniu z prawnikiem, pedagogiem czy psychologiem powoli znikały nasze niepokoje. Na tym etapie wiemy już, jak prawidłowo powinno rozwijać się dziecko, jak dbać o nie, w jaki sposób bawić się, żeby dziecko przy okazji się uczyło.
W ośrodku mieliśmy możliwość rozmowy z rodzicami, którzy adoptowali już dzieci, mogliśmy się dowiedzieć, co tak naprawdę przeżyli Ci ludzie, jak wiele szczęśliwych chwil mają za sobą. Wspominali tylko te dobre, bo o tych złych chwilach się szybko zapomina. Wszystkiego nie da się opisać słowami, trzeba po prostu to przeżyć, pobyć z tymi dziećmi, zarazić się tą miłością. Teraz jesteśmy w ciąży adopcyjnej, ze spokojem miłością i radością czekamy na narodziny naszego dziecka. Chciałabym, żeby każdy, kto podejmuje decyzje o adopcji, trafił do takiego ośrodka, aby poznać dzieci, które tam mieszkają i znaleźć wśród nich utraconą cząstkę siebie. Takie miejsca pomagają dzieciom, ale też nam, osobom, które pragną zostać rodzicami.
Z szacunkiem: Jolanta i Robert